Kallos Color - o co ten hałas?
Kallos Color to maska znana każdej
włosomaniaczce. Niejedna z nas zaczynała od jej użycia. W czym tkwi jej magia?
Otóż, jest ona niezwykle uniwersalna. Śmiało można korzystać z niej na różne
sposoby. Kolejnym plusem maski Kallos jest cena i pojemność. Produkt jest także
łatwo dostępny – znajdziemy go między innymi w drogerii Hebe, oraz niektórych
sklepach internetowych. Za około 12 zł otrzymujemy
aż litr odżywki zgodnej z metodą curly girl.
Przyjrzyjmy się
bliżej…
Aqua, Cetearyl
Alcohol (emolient), Cetrimonium Chloride (substancja
kondycjonująca), Linum Usitatissimum
Seed Oil (emolient), Citric Acid (regulator
pH), Benzophenone-3 (filtr UV), Propylene Glycol (humektant), Parfum, Benzyl Alcohol (substancja
zapachowa), Methylchloroisothiazolinone (konserwamt), Methylisothiazolinone (konserwant)
Jak widać,
skład należy do tych prostszych. Mimo to, maska doskonale sprawdza się w
pielęgnacji. Jedynym zastrzeżeniem może
być obecność tak zwanych „itchy M’s", czyli substancji mogących powodować podrażnienia, a nawet wypadanie włosów. U mnie, na szczęście,
takowe komplikacje nie występują. Mimo to, czuję się w obowiązku, aby Cię
ostrzec. Te dwa składniki są przyczyną narastających wokół produktu kontrowersji. Na rynku dostępnych jest wiele odżywek, dlatego lepiej jest przemyśleć wybór. Ciężko jest jednoznacznie polecić ten konkretny specyfik, głównie ze względu na ryzyko nadwrażliwości na methylchloroisothiazolinone i methylisothiazolinone. Maska Kallos Color zawiera w sobie emolienty i jeden humektant, jednak w moim przypadku ładnie dociąża loki.
Ponadto, Kallos Color bywa klasyfikowany, jako maska emolientowa.
Produkt
marki Kallos, jak już wspomniałam, jest niezwykle uniwersalny. Można stosować go jako odżywkę do mycia włosów na długości (myjadło), a w metodzie CG, także do oczyszczania skóry głowy (w tym przypadku warto jest obserwować
skalp ze względu na zawartość itchy
M’s). Ten konkretny specyfik sprawdzi się
też jako maska do zastosowania pod
czepek, baza pod inne elementy równowagi
PEH (może być modyfikowana w myśl zasad DIY), oraz jako odżywka bez spłukiwania. Ten ostatni
sposób to moje ostatnie odkrycie. Jak dotąd żywiłam obawy przed tego typu
użyciem Kallosa. Myślałam, że obciąży on moje włosy. Efekt, jaki otrzymałam
okazał się czymś zupełnie odmiennym! Moja czupryna naprawdę pokochała ten
produkt w takiej postaci. Przed zaaplikowaniem odżywki bez spłukiwania rozcieńczam ją wodą i dodaję kilka kropel oleju. To, co później otrzymuję przyprawia mnie o
dobry nastrój!
Jak
widzisz, maska Kallos Color należy do bardziej wszechstronnych kategorii
produktów. Ja sama stosowałam ją już
chyba na każdy możliwy sposób. Jeżeli
zaczynasz swoją przygodę ze świadomą pielęgnacją włosów, zapewne natknęłaś się
na ten właśnie produkt. Teraz znasz też i moją opinię. Jeżeli konserwanty nie
stanowią dla Ciebie przeszkody –
wypróbuj. Ten produkt jest tani, łatwo dostępny i wydajny, czyli taki jaki świetnie
sprawdza się na początku (za)kręconej drogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz