Jak zmieniały się moje włosy w 2019 roku?
*Grudzień 2019. Nowe cięcie.
Od ponad roku świadomie dbam o swoje włosy. Metoda OMO
wymaga ode mnie cierpliwości i sporej dawki motywacji. Z racji dobiegającego
końca roku postanowiłam pokazać Wam jak moja czupryna zmieniała się przez
ostatnie miesiące. Przyznaję, że jest to dla mnie spore zaskoczenie – nie sądziłam,
że różnica jest aż tak wielka. Szczerze powiedziawszy, teraz dopiero poczułam,
że czas, jaki przeznaczam na pielęgnację naprawdę się opłacił. Nie przeglądałam
tych zdjęć od dawna, przez co bardzo zaskoczył mnie postęp jaki udało mi się zrobić. Jeżeli brakuje Wam motywacji w dbaniu o loki - zerknijcie na stare zdjęcia. Efekt „wow" gwarantowany!
To zdjęcie pochodzi ze stycznia tego roku. Jak można zauważyć, moje włosy były średniej długości, falowane, nieco zaniedbane. Wtedy jeszcze moja pielęgnacja niewiele miała wspólnego z równowagą PEH. O ile się nie mylę, stosowałam wówczas metodę curly girl od jakiegoś miesiąca, może dwóch. Od dawna miałam kręcone włosy, ba nawet starałam się o nie dbać. Jednak w pewnym momencie skręt się osłabił, co spotęgowała rezygnacja ze stylizatorów. Jakoś w grudniu lub listopadzie trafiłam na kanał Curly Madeleine. Wtedy nastąpił przełom - najpierw nieumiejętnie wypróbowałam metodę OMO, później uznałam, że lepiej przejść na CG. Byłam zadowolona, chociaż widziałam, że loki nie są już takie jak kiedyś.
W lutym moje loki były już lepiej zauważalne. Chociaż „loki" to nieco za duże określenie - wtedy włosy układały się w fale. Muszę przyznać, że na tym zdjęciu fryzura prezentuje się całkiem dobrze. Pamiętam, jak na początku tego roku cieszyłam się z każdego zagięcia na kosmykach. :) Nie pamiętam czego wówczas używałam do stylizacji; być może był to żel z Joanny, który (jak się później dowiedziałam) posiada alkohol wysuszający.
„Przeskoczmy" do maja. Mniej-więcej w połowie 2019 roku moja czupryna zaczęła nabierać znośnej postaci. Wtedy używałam już mojego ulubieńca - żelu Taft Irresistible Power. Ten kosmetyk jest bezpieczny dla włosów - nie zawiera szkodliwych składników, do tego jest zgodny z metodą Curly Girl. Jakiś czas po rozpoczęciu świadomej pielęgnacji zdecydowałam, że chcę dbać o włosy za pomocą metody OMO. Jeszcze wtedy nie notowałam kroków jakie wykonuję, ani tego czy mycie było emolientowe, czy też proteinowe. To kolejny dowód na to, że równowagi PEH trzeba się nauczyć. Cięcie było już zdecydowanie bardziej korzystne - dostosowane do kręconych włosów dzięki cieniowaniu. Jak na tamten czas byłam naprawdę zadowolona z fryzury. :)
Lipiec. Tutaj widać już pojedyncze loczki. Zdaję sobie sprawę z tego, że na mojej głowie mieszają się zarówno fale, jak i loki, ale nauczyłam się nie narzekać. :) To i kolejne zdjęcie pojawiły się już na blogu. Na tej fotografii nie widzę puchu, co bardzo mnie cieszy przy każdym good hair day. Według mnie już w połowie roku włosy prezentowały się całkiem dobrze, chociaż wtedy jeszcze na nie narzekałam...
Sierpień i pierwszy good hair day jaki uznałam za właściwy. Doskonale pamiętam czego wówczas użyłam do stylizacji - Cantu Aktywatora i kremu od Umberto Giannini. Generalnie, nie polubiłam się z tym kremem; efekt jaki uzyskałam musiał być zasługą cięcia. Wtedy też otrzymałam jeden z pierwszych komplementów na temat fryzury od czasu rozpoczęcia świadomej pielęgnacji. Do teraz ten rezultat mi się podoba. :)
.Zdjęcie z wczoraj, dzień przed wizytą u fryzjera Reanimowałam włosy za pomocą żelu Curl Boss od Aunt Jackie's. Czupryna bez kształtu, co świetnie maskuje opaska. Gdybym nie odświeżyła fryzury, zaliczyłabym prawdopodobnie jeden z większych bad hair days. Na szczęście teraz moje włosy prezentują się o wiele lepiej, co możecie zobaczyć na pierwszym zdjęciu. Kosmyki zostały skrócone i wycieniowane. Zaryzykowałam i pozwoliłam sobie na mycie humektantowe, oraz emolientowo-humektantowy stylizator. Wydaje mi się, że teraz udaje mi się zachować równowagę PEH. Ostatnio coraz częściej cieszą mnie efekty jakie uzyskuję. Znacznie lepiej orientuję się także co lubią moje włosy. Nabrałam cierpliwości i nauczyłam się cieszyć z tego, co mam na głowie, czego i Wam życzę.
A skoro już mowa o życzeniach...
Z okazji Nowego Roku chciałabym życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze. Umiejętności cieszenia się z tego, co już macie, oraz pozostałych drobiazgów. Cierpliwości i wytrwałości w osiąganiu celów. Zdrowia, które przecież jest najważniejsze. I najzwyklejszej radości z życia!
Do napisania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz