Moda - stylizacja, czy wizerunek?

     Idę ulicą, patrzę. Co widzę? Kobiety w obszernych ubraniach. Luźnych koszulach narzuconych na krótkie topy i szerokich spodniach. Szczerze? To do mnie nie trafia. Nie to, że kogoś krytykuję. Po prostu nie odnalazłabym się w takiej "stylizacji".

    Jak ja nie lubię tego słowa.  "Stylizacja" - to brzmi sztucznie. Jak coś wykreowanego, trochę na pokaz. Wiem, że moda się zmienia. I że stroje ulegają ewolucji, też wiem. Ale ja w takim wydaniu czułabym się niekomfortowo. Dokładnie jak w "stylizacji". Trochę jak manekin w sklepie odzieżowym. Modnie, stylowo, ale bez własnego "widzimisię". Takie ślepe podążanie za trendami to nie to, tak nie wypada. Trzeba wpleść do stroju trochę "ja", by przestał być "stylizacją", a zaczął być wizerunkiem. Wizytówką. Pierwszym wrażeniem.

    Ktoś mógłby powiedzieć, że tu chodzi o sylwetkę. Nie ma idealnych osób, a mimo to każdy może nosić, co chce, co mu się podoba i w czym czuje się dobrze. Ktoś inny powie, że się starzeję. Tak, dokładnie tak, jak każdy. Po prostu, na pewnym etapie moda zyskała u mnie inny wydźwięk. Podobno teraz modne jest wszystko. Więc dlaczego nagminnie korzystające ze słowa "stylizacja" osoby, krytykują panie w rurkach zamiast mom jeans? Trzeba podkreślić, że nie każda tak robi, ale po wpadnięciu w wir social mediów już bliżej tego zdania niż dalej. Pozwólmy ludziom wybierać, co będą dzisiaj nosić.

    Trendy to sugestia. Najpopularniejsze tendencje odzieżowe, ale nie nakaz, obowiązek. I to jest w nich fajne, to, że mamy prawo wybierać. Nie lubisz marynarek oversize? Zarzuć na ramiona skórzaną kurtkę. Nie odpowiadają Ci, tak zwane "brzydkie buty"? To żaden problem. Problemem jest dopiero noszenie czegoś, co Ci się nie podoba, tylko dlatego, że jest modne. Wtedy stajesz się wystylizowany, sztuczny. A ta sztuczność bez krzty siebie w stroju czyni ludzi ofiarami mody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz